Prasę i billboardy największych miast Polski zdominowały swego czasu reklamy wyglądające na pozór jak promocja bielizny. Tak też chyba odczytała je większość odbiorców, dlatego całej kampanii nie uznaje się za skuteczną. Zdjęcia kobiet z majtkami, biustonoszami czy pończochami na głowie skomentowane były hasłami (kolejno): „Lepiej wyglądają na pupie”, „Lepiej wyglądają na piersiach” i „Lepiej wyglądają na nogach”. Trudno się nie zgodzić. Umieszczony pod spodem napis „Popieraj uzasadnioną nagość w reklamie” często uchodził uwadze konsumentów. Przekaz był reakcją na toczące się dyskusje o wycofaniu reklam bielizny ze względu na ich „nieprzyzwoitość”. I tak zaczęto opowiadać się za nagością.
Dzisiejszy świat jawi się jako bezpruderyjny. Odarty z tajemnicy, poczucia wstydu, delikatności. Kultura staje się bezwstydna, ordynarna, zuchwała. Odbiorcy treści medialnych karmieni są strawą ciężką, wychodzącą uszami i odbijającą się przynajmniej czkawką. Z dnia na dzień, tygodnia na tydzień, roku na rok, obojętnieją. Niewiele jest w stanie ich zaskoczyć, a już na pewno nie zgorszyć. Im więcej dostają, tym więcej chcą. Rozbudza się celowo ich pragnienia, rozbudza się drzemiące dzikie popędy. Kultura nie jest już odziana w piękne słowa i obrazy. KULTURA STAJE SIĘ NAGA. Staje niby bezbronna przed jej konsumentami (o tak, konsumujemy łapczywie naszą kulturę!), a tak naprawdę jest uzbrojona i silna. Jej władza to jej nagość, jej władza to perwersja, jej władza to docieranie do niegdyś tłumionych instynktów. Nawołujemy o nagość, nawołujemy o więcej. Sprzeciwiamy się zakazom, ograniczeniom. Nagie ciała nic nie znaczą. Jeszcze mniej znaczą jednak te ubrane, zwłaszcza w godność.
0 komentarze:
Prześlij komentarz