O autorkach

Moje zdjęcie
Studentki trzeciego roku dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Powszechnie znane jako loża szyderców. Wesołe, energiczne, czasem trochę nieznośne. Umysły humanistyczne, choć niepozbawione zacięcia analitycznego. Krytycznym okiem oceniają świat. Nie zadowalają się byle czym, zawsze chcą więcej i więcej i więcej...

piątek, 12 listopada 2010

Gdy święta to tylko marketing...

Gdy tuż po listopadowych dniach spędzanych na cmentarzach przy grobach najbliższych pojawiają się w sklepach choinki, nikogo to nie dziwi. Gdy kolędy towarzyszą nam przez prawie dwa miesiące, może czasem nas to zdenerwuje. I w Święta kolęd nie słuchamy, a już na pewno ich nie śpiewamy, bo mamy ich po prostu serdecznie dość. Gdy dzieci kilkuletnie siedzą w wózkach zakupowych i wskazują zabawki, które chcą dostać na tegoroczną Gwiazdkę, rodzice są wręcz zadowoleni. Gdy ośmioletni Maciek opowiada o swoich wymarzonych prezentach i o liście do Gwiazdora i gdy mówi „W mojej klasie już tylko ja i pani wierzymy w Świętego Mikołaja. Jak pani przestanie wierzyć, to się załamię”, robi nam się go żal. I żal nam tego całego pięknego świętowania, które na szczęście było naszym udziałem, a którego nasi „następcy” niestety nie znają.



Powered by GoodWidgets.com
źródło zdjęć: weihnachtsmannfreie-zone.de

Problem komercjalizacji świąt Bożego Narodzenia dostrzegli także nasi zachodni sąsiedzi. Kampania społeczna, którą zorganizowali, nie mieści się w powszechnie obowiązujących kanonach, ciężko zbadać jej skuteczność i siłę oddziaływania. Podkreśla się jednak wagę podjęcia choćby najmniejszej próby zwrócenia uwagi na coraz dalsze odejście od tradycji. Kultura staje się narzędziem konsumpcjonizmu. Zanika wszelka duchowość czy swoisty mistycyzm, nawet w przypadku wydarzeń o typowo, wydawałoby się, metafizycznym charakterze. Święta stają się biznesem i maszynką do robienia pieniędzy. Mikołaj, już nie taki święty, po prostu przynosi prezenty. A symbolem, religijnej przecież, uroczystości zostaje Coca-cola. Buntować się pewnie nie warto, ale może warto za przykładem Niemców przypominać o istocie Bożego Narodzenia, o historii biskupa Miry (św. Mikołaja) i przenieść to także na inne sytuacje i obrzędy. Tu już nawet nie chodzi o zeświecczenie, o przywrócenie charakteru stricte religijnego, ale o podniesienie się do kultury duchowej z poziomu tej materialnej.

0 komentarze:

Prześlij komentarz