O autorkach

Moje zdjęcie
Studentki trzeciego roku dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Powszechnie znane jako loża szyderców. Wesołe, energiczne, czasem trochę nieznośne. Umysły humanistyczne, choć niepozbawione zacięcia analitycznego. Krytycznym okiem oceniają świat. Nie zadowalają się byle czym, zawsze chcą więcej i więcej i więcej...

poniedziałek, 22 listopada 2010

Lanie wody nie w Polsce

źródło zdjęcia: www.kampaniespoleczne.pl

„Puszcza się bez przerwy, a ty ciągle ją lejesz” to hasło, które znalazło się na projekcie billboardu konkursowego na temat „Ważna jest każda kropla”. Plakat nie ukazał się na żadnym nośniku i prawdopodobnie już nigdy się nie ukarze, bo natrafił na ostry sprzeciw i krytykę organizacji kobiecych walczących z dyskryminacją kobiet. Eksperci także wypowiadali się nieprzychylnie na temat pomysłu, mówiąc o karygodnej nadinterpretacji.

W przepychankach słownych i poszukiwaniu winnych takiej sytuacji zapomniano niemalże o meritum, czyli promowaniu oszczędności wody. Życiodajny napój docenia się tak naprawdę tylko w krajach, gdzie go dziś brakuje. Należy jednak zdać sobie sprawę, że źródła nie są niewyczerpane. Nie mamy zwyczaju patrzeć w przyszłość i zastanawiać się nad ewentualnymi konsekwencjami naszych czynów. Żyjemy tu i teraz, „na spontanie”, z dnia na dzień. Coś, co ma się wydarzyć za 100 czy 200 lat jest dla nas tak odległą perspektywą, że całkowicie wykracza poza nasze zdolności pojmowania. Zresztą przecież „to mnie nie dotyczy”. Nawet w takich sytuacjach wychodzi na jaw nasza egoistyczna natura. Ekolodzy starają się przekonywać, że nawet drobne czynności życia codziennego mogą poprawić obecną sytuację. Zachęca się nas do ograniczania zużycia wody poprzez zakręcanie kranu w trakcie mycia zębów chociażby, używania zmywarek, czy kąpieli pod prysznicem. To tylko kropla w morzu potrzeb, ale od czegoś trzeba zacząć.

niedziela, 21 listopada 2010

Tolerancja

źródło: www.youtube.com

Reklama „żółtych stron”, czyli stron ogłoszeniowych nie została dopuszczona do zaprezentowania. Dlaczego? Humorystyczna, nieagresywna i pozornie kulturalna nie spodobała się niektórym środowiskom, które zarzuciły jej szerzenie dyskryminacji pracowników fizycznych oraz czarnoskórych.

Wydawać by się mogło, że w sytuacji, gdy świat, dzięki rozwojowi technologii oraz usprawnieniu sposobów komunikacji, staje się jakby mniejszy, wszyscy mieszkańcy jednocześnie stają się sobie bliżsi. Liczne migracje, czy choćby wakacyjne podróże umożliwiają nam zapoznanie się z innymi kulturami i powodują, że zaczynamy je bardziej doceniać, jako twory inne- w znaczeniu ciekawe, a nie inne- w znaczeniu gorsze. A jednak rekinów nie brakuje. Żądni władzy, okazania swojej wyższości utrudniają życie „obcym”. Z drugiej strony obrońcy praw człowieka niepotrzebnie niejednokrotnie rozdmuchują niegroźne przypadki rzekomej dyskryminacji i podnoszą je do rangi prześladowań mniejszości czy czynów rasistowskich. Śmieszą wręcz dyskusje na temat niepoprawności wiersza Tuwima o murzynku Bambo. Podobnie nadgorliwe wydają się być środowiska feministyczne postulujące np. dorysowanie chłopcu na znaku drogowym miejsca przejścia dla pieszych spódniczki itp. Przesada powoduje ośmieszenie problemu i umniejszenie jego rangi w pojęciu szerszym, a ostatecznie bagatelizację. Z tolerancji wiele osób robi sobie dziś kartę przetargową w sytuacjach konfliktowych na różnych płaszczyznach. Szachuje się tym słowem na prawo i lewo, nie do końca zawsze zgodnie z jakimś przyświecającym wyższym celem. Walka o równość jest sprawą ważną, ale nie może być wykorzystywana do przepychanek politycznych chociażby. Co więcej, dziś coraz częściej wymaga się od większości społeczeństwa nie tylko tolerancji („znoszenia”), ale akceptacji. Skoro więc głosimy wolność wyznawania poglądów dla wszystkich, dajmy możliwość większości, by sama decydowała o tym, co akceptuje, a co nie. Tolerujmy jej taką a nie inną postawę wobec tolerancji i nie starajmy jej się na siłę zmieniać.

sobota, 20 listopada 2010

Dzieci wiedzą, czego chcą


źródło filmu: http://www.youtube.com/

Zakazane zostało emitowanie reklamy sieci Vodafone, która ukazuje skłonności dzieci do podglądania kobiet oraz dotykania ich miejsc intymnych. Hasło „dzieci wiedzą, czego chcą” miało chyba konotować skojarzenie, że w sposób świadomy wybierają tego właśnie operatora.


Dzieci rzeczywiście wiedzą, czego chcą.

Dawniej można było obserwować szacunek dla starszego rodzeństwa, rodziców, dziadków, nauczycieli... Dziś na ich podziw zasługuje jedynie bohater serialu, bajki, czy ktoś inny znany ze świata medialnego.

Kiedyś dzieci skakały w gumę i bawiły się w chowanego, dziś mają komputery i to im wystarcza.
Kiedyś czasem w wakacje dziewczynki malowały dla zabawy paznokcie, obecnie mijamy dwunastolatki w pełnym makijażu i butach na obcasie.
Kiedyś na Pierwszą Komunię Świętą chciało się dostać zegarek, dziś skuter, ewentualnie laptopa.
Kiedyś czasem dziecko tupnęło nóżką z niezadowolenia, dziś daje upust swojej frustracji krzycząc w niebo głosy, nierzadko rzucając wyzwiskami.

Dzieci wiedzą, czego chcą.

Rodzice dziś chyba najbardziej chcą grzecznych dzieci, ale rozpieszczają je do granic możliwości,a potem „budzą się”, gdy już nie mogą nad nimi zapanować.
Dziadkowie chcą grzecznych kochanych wnucząt, a tymczasem te nudzą się bez telewizora i Internetu.
My osobiście chciałybyśmy jeszcze spotykać prawdziwe dzieci i widzieć ich dzieciństwo.

Ale one wiedzą, czego chcą.

Kultura krwi


źródło filmu: www.youtube.com

Słynna scena prysznicowa z „Psychozy” Hitchcocka i równie słynny keczup? A może parodia horrorów przez pokazanie prawdziwego źródła krwi? Pytania z cyklu „co autor chciał przez to powiedzieć” pozostawimy bez odpowiedzi.

Reklama keczupu Heinz nie była dopuszczona do emisji telewizyjnej. Biorąc pod uwagę, że reklamy zwykłych produktów spożywczych prezentowane są w telewizji naturalnie tak przed godziną 22, na pewno odbiorcami byłby także dzieci. Zbyt wysoki stopień brutalizacji obrazu wpłynął zapewne na taką a nie inną decyzję. Spot, choć przez część konsumentów, uznany za zabawny, wydaje się być mało... apetyczny (żeby pozostać w nazewnictwie branży spożywczej;) ). Pomysł jest dość ciekawy i innowacyjny. Natomiast obraz zlizywania z palca czerwonej mazi, interpretowanej tu jako krew, mieści się zdecydowanie w kategoriach obrzydliwości. Reklama jest niesmaczna i wywołuje nieprzyjemny grymas na twarzy. Dla części odbiorców byłaby zapewne wręcz odstraszająca od zakupu owego produktu i działałaby raczej antypromocyjnie.

Reklamotwórcy chcieli zapewne postawić na to, co dziś się sprzedaje – krew. Nie bez przyczyny studenci dziennikarstwa informowani są na zajęciach, że dobre tematy to między innymi te, które zawierają element nowości, erotyki lub właśnie krwi. Śmierć, agresja i brutalność są poczytne. Odbiorca komunikatu żądny jest napięcia, skandalu, patologii. Wydarzenia niecodziennie, z marginesu wywołują najwięcej emocji. Mamy do czynienia z powszechną brutalizacją języka, obrazu, kultury. Jesteśmy wampirami, głodnymi ludzkiej krwi.

piątek, 19 listopada 2010

Nagość jest w cenie

Niezmiernie kontrowersyjna reklama znanej marki Calvin Klein otwiera cykl wpisów dotyczących spotów i plakatów, których emisja w charakterze reklamowym, ze względu na swój niedopuszczalny sposób wyrazu lub użycie niedozwolonych, szkodliwych społecznie metod, została zakazana.




źródło zdjęcia www.lookbookfashion.com

Co dziś jest w modzie? Ciało! Im mniej ubrane, tym lepiej oczywiście. Reklamy ociekają nagością i erotyzmem. Seksualność jest wszędzie. Przykładem mogą być plakaty reklamujące jeansy Calvina Kleina. Te akurat uznane zostały za nieprzyzwoite i zakazane do wszelkich publikacji. Obserwujemy jednak pornograficzną inwazję, która atakuje każdą sferę naszej kultury. Powyższy plakat mógłby równie dobrze zachęcać do masowych orgii czy eksperymentów seksualnych.

Dawno minęły czasy, gdy seks był tematem tabu i istniała jeszcze intymność. Dziś wszystko jest na pokaz i, co gorsza, na sprzedaż. Handluje się ciałami jak produktami. Im ładniejsze, bardziej doskonałe czy oryginalne czasem, tym większa jego wartość i tym bardziej wykorzystywane. Kiedyś wydarzeniem dla modelki, które nie umykało uwadze dziennikarzy oraz odbijało się echem wśród znajomych , przyjaciół i rodziny, była sesja zdjęciowa zrobiona do męskiego magazynu „Playboy”. Dziś tego typu sesje oglądamy po wielokroć w prasie czy telewizji o zdecydowanie innym profilu. Internet jest wręcz kopalnią tego typu materiałów. Modelki, już od najmłodszych lat, pozują nago. Odmowa może w konsekwencji prowadzić do zerwania kontraktu. „Jesteś modelką, to Twoja praca, Twoje ciało jest narzędziem Twojej pracy”. Uprzedmiotowienie, upowszechnienie, spowszednienie ciał.

Dojrzałe kobiety potrafią może jeszcze zadbać o jakikolwiek szacunek w stosunku do siebie. Te młodsze same go nie posiadają więc nie wymagają go od innych. (Mówimy o kobietach, bo zwykle to one stają się dziś „towarem na sprzedaż”) Znany większości materiał „Galerianki” jest więc rzeczywistym dokumentem. Ciało traktowane jest przez dziewczyny jako maszynka do robienia pieniędzy. Sprzedają się za ubrania, imprezy czy opłacenie studiów. To niepokojące zjawisko zaczyna przybierać charakter masowy, zaczyna być na stałe wpisane w naszą kulturę. Stajemy nadzy wobec świata a nasza kultura pozbawiana jest odzienia utkanego z nitek szacunku.

Dwuznaczności


 źródło zdjęć: http://www.wirtualnemedia.pl/



źródło filmu: www.youtube.com

Marka odzieży młodzieżowej Cropp Town oparła jedną ze swoich kampanii reklamowych na 3 oryginalnych, ale z pewnością dwuznacznych tekstach zaczerpniętych bezpośrednio z podręczników krawiectwa oraz z instrukcji maszyn do szycia: „obrabianie dziurek, „obciąganie guzików” i „krochmalenie poszwy”. Cała kampania realizowana była pod wspólnym hasłem „Szyjemy inaczej”.

Specyfika reklamy polega na jej humorystycznym wydźwięku. Można ją ponadto uznać za wręcz edukacyjną, bo jest krótkim wykładem z historii prywatnej inicjatywy w PRL-u. Dawniej każdy zakład krawiecki miał zapewne podobne usługi w swojej ofercie. Zabawa słowem, wywoływanie określonych skojarzeń, niebezpośrednie „flirtowanie” z odbiorcami – za to należy się firmie uznanie. Delikatne i subtelne prowokowanie jest niegroźne dla konsumenta. Taki sposób zaintrygowania społeczeństwa zasługuje na pochwałę. Dwuznaczności są interesującą zabawą i nawiązaniem swoistego dialogu z odbiorcami, gdy nie są nachalne. O dziwo młodzieżowa marka sprostała wyzwaniu i wprowadziła subtelny romans z klientami, bez wprowadzania wulgaryzmów, czy obrazów o „agresywnym” wydźwięku. Kultura (ta PRL-owska i ta związana z grzecznością) zachowana.

czwartek, 18 listopada 2010

Narodziny materializmu

Współcześni nie stawiają sobie szekspirowskiego pytania "Być albo nie być...". Wolimy raczej nie być, za to zdecydowanie mieć. Konsumpcjonizm dochodzi do poziomu społecznej plagi. Zakupy, wyjazdy i rozrywki za wszelką cenę. Czas spędzany w gronie rodziny czy przyjaciół znaczy niewiele. Wartością są przedmioty. Telewizory, samochody, laptopy, sprzęty gospodarstwa domowego... Boże Narodzenie to przede wszystkim prezenty, urodziny i wesela to pezenty, rodzina to ... prezentodawcy?

W tej sytuacji nie dziwi fakt udzielanych przez młodych ludzi odpowiedzi "Najpierw musimy się dorobić", "Jak trochę zaoszczędzimy", "Trzeba najpierw skorzystać z życia" na pytania dotyczące planowania potomstwa. Rodzicielstwo postrzegane jest raczej jako utrudnienie, zerwanie z komfortem, zakończenie hedonistycznego życia niż radość. Przekonać do odwrotu od konsumpcyjnego modelu życia w stronę rodziny miała polska kampania.

Akcja spotu prezentowanego w ramach promowania rodzicielstwa toczy się na porodówce. Młode małżeństwo w pocie i bólu oczekuje potomka. Zamiast dziecka na świat przychodzi... odkurzacz. Chwilę później szpitalnym korytarzem przechadza się para z nowo narodzonym odkurzaczem oraz druga - z telewizorem plazmowym jak z becikiem. W tle komentarz :"Coraz częściej dzieci przegrywają konkurencję z przedmiotami i karierą. Rodzi się nas mniej, niż umiera. A ty, co jeszcze musisz kupić, zanim zdecydujesz się na dziecko?".




źródło filmu: www.youtube.com

Pojawiły się głosy o innych czynnikach wpływających na spadek urodzeń w Polsce. O braku poczucia bezpieczeństwa, o niedostatecznej pomocy ze strony rządu, o niepewnej przyszłości... Zjawisko jest na tyle złożone, że na pewno wpływa na nie wiele elementów. Kultura materializmu jest jednak zdecydowanie jednym z nich.